2004-05-27 Trasa Dystans 22km Uczestnicy |
Technika Widoki |
"Ujeżdżając mokrą Panienkę " zgodnie z życzeniami moich przedmówców opisuje nasza niedzielna wycieczkę z Wojtkiem. trasa zawierała opiewany przez Wojtka zjazd niebieskim ze szczytu Gaiki w stronę Bielska. dzięki przeziębieniu Wojtka nasze tempo jazdy (szczególnie pod gore) było bardzo przyjemne - czytaj powolne :) dzięki czemu podjazdy mnie zbytnio nie zmordowały. zaczęliśmy zielonym szlakiem spod Jeziorka Międzybrodzkiego dość ostro pod gore. najpierw łąki, potem las i znów laki. piękne widoki przez duża cześć trasy - widok na bajeczne dolinki w kolorach jesieni ukoiło moje zszargane nerwy. w lesie dość mokro i wilgotno ale błota praktycznie brak. zielony szlak jest praktycznie nie uczęszczany i ma nawet kilkuset metrowy odcinek po miękkim dywanie z trawy wśród drzew - oznaka, że nikt tamtędy dawno nie chodził. w sumie wolnym tempempodejście zajmuje 1.5h. dopiero na szczycie spotykamy jakichś ludzi. Gaiki są dość niskie (808m) ale zjazd ma jakieś 300-400m w pionie. niebieski szlak odchodzi niespodziewanie i łatwo go przeoczyć. rzeczywiście, są to niespotykane w Polsce bardzo krótkie serpentyny idące zakosami nastromionym zboczem. było dość wilgotno wiec rozpędzanie się do granic możliwości odpadało ale i tak było nieźle. szlak jest fatalnie oznaczony i kilka razy musiałem się wracać bo nie skręciłem we właściwą ścieżkę. zabawa jest jednak przednia, bo można się szybko rozpędzić, potem hamowanie i zakręty o jakieś 120 stopni. wbrew temu co słyszałem niebieski szlak nie jest wcale bardzo trudny. jedyna jego trudność polega na tym, ze ścieżka jest wąska i ciężko zakręcić bez zarzucania tylnim kołem. nachylenie ścieżki jest nieduże, bo trawersuje zbocze. jedyna poważną niedogodnością tego szlaku jest to ze zbyt szybko się kończy :) ludzi brak. BONUS. na dole czekał nas z Wojtkiem bonus w postaci małego placyka do zabaw - w malowniczym parku są murki, progi, schody a nawet jakiś opuszczony amfiteatr. plus jakieś uskoki. w sumie spędziliśmy tam jakieś pól godziny skacząc i jeżdżąc po murkach. super. BONUS 2. w drodze łączącej niebieski zjazd z czarnym podjazdem (idący malownicza i szeroka stokowka z pięknymi widokami) znaleźliśmy osuwiska. niestety bardzo krótkie ale były na tyle kuszące żeby spróbować jazdy po nich :-) niestety kilkanaście sekund przyjemności ze zsuwania się piargiem w dół przypłaciliśmy 10(!) minutami wygrzebywania się z powrotem do góry... ale był fun. podejście czarnym na Panienkę jest mało podjezdne i na początku prowadzi lasem, ale potem jakąś nudna stokowka. plusami są widoki przy popołudniowym słońcu. mija nas jakieś enduro, kierowcą była chyba kobieta :) podejście na Panienkę jest dość krótkie ale miejscami wyczerpujące. znów mijają nas enduro, tym razem dwa, jada powoli i jakoś mało "profesjonalnie". my jeździmy szybciej :) potem jeszcze kawałek czerwonym szlakiem na szczyt jakiejś góry gdzie jest schronisko i nowiutka wieża widokowa (metalowa). dużym minusem tego miejsca są tłumy turystów i menu w schronisku które obejmuje prawie wyłącznie piwo jasne i piwo ciemne :) większość turystów wyglądała na lekko nawalona, brakowało tylko wiejskiej dyskoteki i remizy strażackiej... zjazd czerwonym. dość długi i bardzo przyjemny. duże prędkości po lesie (Wojtek wykręcił 50km/h, świr jeden :) jazdy po bandach mnóstwo hopeczek, górna i środkowa cześć niezbyt kamienista. w pewnym momencie zrobiliśmy z Wojtkiem prawdziwy freeride bo szlak szedł środkiem jakiegoś koryta z kamieniami a my jechaliśmy jeden po lewej, drugi z nas po prawej gdzie po lesie wybierając własną traska. dużo zabawy ze wskakiwaniem do parowów (nawet 1m uskoki!). ostatni odcinek szlaku spowodował luzy w moim uzębieniu :-) było tyle kamieni, ze ostatnim razem to chyba z Adasiem na Skrzycznem tyle kamieni widzieliśmy. w sumie 22km, 950m przewyższenia i całość 5 godzin (w tym postoje, murki i pijane schronisko). polecam wszystkim ta trasę, każdy znajdzie coś dla siebie, ja na pewno wybiorę się w przyszłym roku jeszcze raz, szczególnie jak będzie sucho. tak czy inaczej, mokra Panienka była przyjemna... ;-) |