2002-10-13 Kraków - Trupi Lasek I i II Uczestnicy
|
|
"Deszczowi bracia" może zabrzmi to niewiarygodnie, ale byliśmy w niedziele na rowerkach ;-) pogoda najgorsza z możliwych, zimno, ciemno i kropiło, ale po namowach i pertraktacjach (tzn. musieli mnie przekonywać :) ruszyliśmy we 3 do TLasku (Rafał, Sebas i ja). wyjazd na autostradę żeby dostać się do TLasku jest już prawie niewykonalny, na sam początek "wycieczki" zaryłem morda w piach po tym jak przednie kółko samo z siebie nagle ugrzęzło jakieś 30cm w błotnym piachu. [comments by Sebas] taaaaaak! :-)))))) to było piękne, Junior ślicznie majtnął przez kierownice waląc zwłokami w glebę... ja widząc to pomyślałem "co on kur... wyprawia?" he hedopiero potem patrzę a tu mokre, błoto na kilkanaście cm :-) ja z kolei skończyłem znów z przeciążonym nadgarstkiem, ale i tak najbardziej gorąco mi się zrobiło jak po poślizgu uderzyłem szyja(tyłem)w kłodę. fullface by się sprzydal... :-( po wygrzebaniu się kontynuowaliśmy asfaltem dojazdowke na miejsce. w Trupim Lasku ze ściankami było całkiem przyjemnie - jak na taka aurę. brak wiatru, zero deszczu a mgła dodawała niesamowitego klimatu. większość ścieżek wyłożona kolorowymi liśćmi, błota niedużo. zjechaliśmy sporo ścianek - niestety z powodu warunków większość linii raczej z ułatwieniami. choć szczególnie dumny jestem ze ścianki z linia na wprost i przełamaniem - było tak ślisko, ze rower nabierał sporego rozpędu i na przełamaniu po prostu się skakało ;-) klasyczna linia z głównego garbu z zakrętem obok drzewa była przejezdna tylko na wprost. z zakręcania obok drzewa zrezygnowałem po tym jak przednie koło trzy razy wpadło mi w taki poślizg ze jechałem jak bobslejem. odwiedziliśmy tez 2 stare dropy w tej części - jeden mały (poniżej 1m) ale drugi całkiem spory - jakieś 1.5m. ogólnie było przyjemnie ale ślisko i po nabraniu prędkości ryzykownie... mgła się wzmogła ale i tak było fajowo. niestety ze względu na 99% wilgotności jeździłem całkiem bez okularów ochronnych - Sebasowi i Rafałowi nonstop parowały ich "lunety"... ciekawe czy gogle cos by pomogły :) na koniec pojechaliśmy do drugiego TLasku z hopkami. skoczyłem sobie tylko parę razy, bo już byłem zmęczony i zjechaliśmy na dół po ściankach traska z kladeczka. było bardzo przyjemnie. na koniec Rafał jeździł po jakichś chorych ściankach i wariował, chyba był jakiś niewyżyty ;-) zaproponował nawet Sebasowi jakieś świństwa ;-))) chodzi o sex :)powiem to co Junior już napisał, klimacik jazdy był fajny. ubogie kolory (wpadające zawsze w kolor szary), mocna mgiełka wdzierająca się w las. no i nawet zrobiliśmy kilka wymagających technicznie miejscufek.okazuje się ze takie zalesione miejscufki mogą być mile nawet jeśli jest zaledwie +2C :-)poza tym...dobra szkoła hamowania wyjeżdżając już z TL okazało się, ze to co było mgłą w lasku, na zewnątrz było siąpiącą mżawką. my jednak wracaliśmy z Sebasem szerokim pasem asfaltu szczęśliwi bo... ... przecież udało nam się oszukać i wydymać Brzydka Aurę ;-))) Junior "you can't kill a ROACH!" |