2004-05-09, 2004-05-15 Kalwaria Zebrzydowska: Monk Shore
Uczestnicy
|
|
"Kalwaria Monk(North)Shore" Byłem wczoraj u Wojtka w Kalwarii. niestety zamiast wycieczki bo Wojtek odsypiał balowanie w Prozacu z warszawskimi znajomymi ;-)) Musze przyznać ze jestem pod duuuuzym wrażeniem tego co zobaczyłem i przejchalem. koledzy z Kalwarii (m.in. Maciek) zbudowali zaczątki trasy, której nie bałbym się określić mianem małego "Northshore"... W dzikim lesie z dala od ścieżek, powstała bardzo trudna trasa, na bardzo(!) nachylonym zboczu. na razie nie jest za długa ale jest potencjał żeby ja przedłużyć i zrobić jeszcze więcej podobnych obok. Na trasę składa się około 8 skoczni/dropow/uskoków oraz usypane bandy, drewniane "kladeczki" (krótkie i na ziemi ale dodają smaku). trasa jest trudna, skoki są może nieduże ale ląduje się na bardzo nachylony teren i problemem jest zahamować. trasa wymagająca fizycznie i czasem trudno się na niej utrzymać. ale daje dużo funu z jazdy i sporo można się nauczyć. skocznie maja duży potencjał, można na nich skoczyć bardzo blisko, albo sporo polecieć. Udało mi się ja przejechać w całości 2 razy, choć za pierwszym przejazdem zatrzymywaliśmy się z Wojtkiem przed co większymi skoczniami. Obyło się bez upadków, może dlatego ze kompletnie nie miałem ochraniaczy - dzięki, Jurek :( i jeździliśmy z Wojtkiem bardzo wolno. trasa kompletnie nie przypomina naszego TLasku. Są niestety minusy - jest krotka, podchodzenie do góry to mordęga. ja po dwóch przejazdach i podchodzeniu byłem solidnie wypompowany. Oba minusy można jednak naprawić - trasę da się wydłużyć a podejście trzeba wydeptać zakosami do góry. Zdjęć brak bo nie chciało się nam targać półkilowego aparatu Wojtka :) Pogoda była dziwna, na przemian przelotne mżawki jak i piękne słonce. Junior no chłopaki. czapy z głów przed Juniorem. zabrał mnie do Kalwarii (Wojtek zachorzan) na nowy sekretny trajl na stokach Żaru. wymykał wszystko na prefekcie, włącznie z dropem otwarcia (wygryza psyche i wygląda na tej stromiźnie jakby miał 5m spadku). traska ciężka, dropy na stromym stoku, ścieżka wąska, ciasna, ale w sumie zajebiście pomyślana. zbudowana dokładnie w tej dziczy gdzie w ub. roku zostałem uziemiony przez boreliotyczne kleszcze. no ale klimacik ma. BORELIO KINGZ! ;D potem potoczyliśmy się do Lanckorony, gdzie podpiął się na jeden zjazd Wojtek i zjechaliśmy tamtejsza druga traska (tym razem szybkość i mile hopencje, bym sobie tam jeszcze cos pojeździł, ale i pogoda się zaczęła rozpadać i byliśmy wyrypani jak konie po westernie. ale trzeba tam wpaść jeszcze). Sebas |