Oxygenium.pl

Strefa Outdooru

Outdoor Adventure

Trzy Żywioły Outdooru

Frower Power

Dwukołowe lewitacje

Skala Trudności G3R



Sporty przestrzenne


Nurkowanie
Zakrzówek


Trail Marathon
Mogielica


Snowboard
Kasprowy


Snowboard
Tatry Zach. SKvs.PL


Adventure Racing
Rajd 360 - Beskid Śląski


Winter Treking
Tatry Zachodnie


Trailrunning
Tatry Zachodnie SK


Treking
Góra Cyc - Góry Atbaj


Nurkowanie | Freediving
Morze Czerwone


Treking
Gebel St Katrin - Synaj


Wyprawa wspinaczkowa
Pakistan 2008


G3R Wallpapers
Stoh - panorama by Wojtek 'Failo' Zdebski
Tapety pulpitu



Panoramy
Stoh - panorama by Wojtek 'Failo' Zdebski
Zobacz galerie górskich panoram



Panoramy 360°
Szymoszkowa FR
Big Berta
| Kładki



Filmiki
(kliknij prawym i użyj funkcji "Zapisz element docelowy jako...")

2008-00-30
Vlk. Choc [24.3MB]
2008-00-30
Szczebel [6.6MB]


Top Secret


Beskid Zywiecki
2004-09-11
Jałowiec

Trasa
Sucha B. PKP - Stryszawa Roztoki - (żółt.) - (b.s stokowki) - (żółt.) - (nieb) - (trawers b.s.) - (żółt.) - Jałowiec - (żółt.) - (trawers) - (nieb.) - (żółt.) - przeł. Opaczne - (freeride) - Stryszawa Górna - (b.s.) - (nieb.) - Wsiorz - (nieb.) - Lachowice - Sucha Beskidzka PKP

Dystans 43km (20km asfalt)
Przewyższenie 1020m

zobacz mapę

Uczestnicy
Sebas, Junior

Technika
Widoki

"Tam gdzie wiatr poniesie"


...słońce od rana koloruje skore na wrześniowy brąz. Rześkie, przewiane powietrze 
i błękitne niebo. Tak wita nas rano Sucha Beskidzka.. 
Godzinę później, zanurzamy się w las, pozostawiając asfaltowe drogi, zostawiając 
nawet gdzieś z boku szlaki. Ruszamy jalowieckimi stokowkami. Brniemy w jeszcze 
bardziej zapomniany las. Wszech-zielonosc. Szum wiatru. Przebłyski słońca, które 
z trudem prześwituje przez grube korony drzew. Trawers północnego stoku Jałowca 
idzie nam sprawnie, niebawem natrafiamy na niebieski szlak i szeroka "alejka" 
docieramy na szczyt. 
Jałowiec. 
Jałowiec cos w sobie ma. Trudno powiedzieć dokładnie co. Nie jest to góra ani wybitna, ani nie ma w jej rejonie trudnych zjazdów. Ale kiedy się tam leży w słoneczku, nie ma pytań ;)
Z niechęcią ubieramy plastykowe wdzianka. Na te kilka chwil staja się integralna 
częścią naszego ciała. A za chwile furiacki wiatr zatyka uszy, rower płynie 
dynamicznie wąską ścieżką przez hale. Jazdaaaa!! 
Jeśli ktoś jechał z Hali Trzebunskiej to wie o co chodzi. Po chwili odbijamy w tajemna 
ścieżkę, prowadzącą sprytnym trawersem. Najciekawsze są jednak odcinki żółtego 
szlaku prowadzącego na Opaczne. 
PODROZ W CZASIE.. 
Ostatni raz na tym zjeździe byłem w 1997r. Prehistoria. Dinozaury. Teraz czuje na własnej skórze jak rozwinęło się MTB. Wtedy sztywny Mongoose, teraz słychać metaliczny szczek pracującego zawieszenia, opony gryzą agresywnie ścieżkę, luźne kamienie odpryskuja spod kół. Zakręt, garb, sekcja kamienna, skok, lądowanie na kamieniach..
1997.. 
Rama z wysokim przekrokiem. nogi włożone w noski[!]. Czujna, powolna jazda w dół. Hamulce wciśnięte do granic możliwości [mimo to bike jedzie dalej..]. Stromo, jakże stromo [wczoraj, gdzieś minęliśmy w pędzie ten odcinek, nawet nie wiem kiedy].
Podpórka noga.. opona dostaje poślizgu..! kamienie!! ciska mną na wszystkie strony, w końcu ląduje na ziemi. poobdzierany. Ochraniacze? Jakie ochraniacze? Po lycrowych spodenkach kapie krew..
A WRACAJAC... 
Docieramy do Opacznego. Klimatyczne schronisko. Dawna zbójecka melina (powaga). Miły gospodarz. Ale czas nagli. Odpalamy w dół po raz kolejny tego dnia bezszlaczem. Nudną jazdę szeroka ścieżką ukraca Junior, odbijając na dziko w dół przez las. Lawirujemy miedzy drzewami. Mija kilometr, może więcej. Wypadamy na stokowke. Kolejna chwila, odpalamy w następny dziki las. Z zablokowanym kołem surfuje miedzy drzewami po ubiegłorocznych liściach. Jakaś polanka. Znów przecinamy stokowke i znów, tym razem, dość stroma ścianką tniemy na skrót.
Lądujemy na asfalcie. Słonce praży, mimo, ze to już późne popołudnie. 
Teraz czeka nas ostatni odcinek w gore. 
Za 40minut stoimy pod Solniskiem. Czujemy już uryp. Słonce coraz niżej wisi nad 
pasmem górskim. Przed nami ostatni zjazd, na którym polegnę w bezdusznej koleinie.
Wygięty hak, wózek przerzutki. Ale trzeba napierać w dol. Zostaje znów z jednym 
przełożeniem. 
Kilkanaście zakrętów, kilka dzampow i ostatnia prosta lakami Lachowic.
Koniec zjazdu. Wytaczamy się na asfalt. 
Pozostaje 10km do PKP. Ciężki sprzęt, grube opony toczą się leniwie po asfalcie. 
Momentalnie czuć, ze to nie jest naturalne środowisko naszych bikow ;) 
Ale jak się to mówi "dla wilka las, dla gołębia strzecha". 
Czas goni. Podkręcamy tempo. Jeszcze dotrzymując tradycji wszamiamy suskie 
hamburgery i lądujemy na pokładzie pociągu. Tam jakiś kolejny pasjonat, tym razem
xc, z nowym nabytkiem po testowej jeździe____