2004-11-12 Polica Trasa Dystans 39km Uczestnicy |
Technika ![]() Widoki ![]() |
"Porywacze słońca " Piątek. Pociąg wytoczył się z gęstej mgły w okolicy Suchej Beskidzkiej, słonce rozbłysło się po niebie [jak się okazało Kraków przez pełne dwie doby tonął we mgle!!]. Niebieski kolor zdominował kompletnie paletę kolorów dnia. I tak pozostało aż do zmroku.. Piątek dwunastego. Wycelowaliśmy w Police, alternatywnie. Junior napierał z idea, ażeby zjechać w końcu czarnym szlakiem do Sidziny (czyli na wschód). Idea niezgorsza, a wyszła z tego jedwabista jazda. Zaczęliśmy od 1.5h kręcenia w gore asfaltem w porannym listopadowym słońcu - temperatury tylko rosnące i z bardzo nienaturalna tendencja, im wyżej, tym cieplej. Inwersja. Kurtki do plecaka(!), facjaty do słońca i jazda. Wbijamy się na czarny szlaczek do góry czyli najbardziej luzowy szlak na Police (pod schronisko docieramy w raptem 1h -się poleca). Góry tona w słońcu, w lesie robi się przyjemnie ciepło - wznosimy się nad Psią Doliną, najbardziej malowniczy las w paśmie Polic (jedyny malowniczy las w paśmie Polic?). Jakaś checa. O człapiącej do nas zimie przypominają tylko ośnieżone Tatry, bo poza tym to to wiosna? lato? [jak na fakt, ze Police cechuje jeden z najostrzejszych mikroklimatów w Beskidach to panoramki [+pogoda] z tej polany nie pasowały ani do pory roku, ani do Policy - kilkanaście wizyt i pierwszy raz bez wiatru i chłodu od północnych stoków Babiej]. Ale następuje jeszcze DOPEŁNIENIE. Czyli zjazd. Tendencje szybkościowe, żeby to tak streścić w dwóch słowach. Najpierw z Policy Junior rozpruwa brutalnie łańcuch - pomógł sobie chyba w tym uderzając w spory - głaz w poprzek drogi [obydwa skuwacze się rozpadają przy okazji]. Potem ekwilibrystyczna kłoda Loco (z 8sek filmikiem) i para w dół. Na przełęczy Kucalowej spektakl światła, cienia i gór trwa nadal. Słonce zanurza się za Polica, a my wpadamy na gwóźdź programu czyli czarny szlak do Sidziny. Szlak wije się jak dynamiczny wąż od żelazka (żarty, żarty.. nie od żelazka i nie waz, ale się wije). Ścieżka nietypowa jak na Police. Ktoś wziął wór i pozbierał kamienie :) Nic tylko grzać gumy. I po prostu tak robimy. Zabawa polega na tym, ze jest stosunkowo wąsko, stosunkowo szybko, a ty odrywasz się chwilami od ziemi nawet na bele-czym. Przyjemne uczucie, ale nie w każdy zakręt jest tak łatwo wycelować. Junior mógłby tu cos opowiedzieć więcej o tym [na szczęście nikt nie skończył w Psiej Dolinie] Chwilami ziemia ucieka z pod kół i ...lecisz bracie. Fun, luz, spid. Taka tendencja. Wylewamy się na asfalcik z żalem. Teraz grzejemy 15km betonem do Jordanowa. W międzyczasie słońce opuszcza nasza półkulę, robi się chłodniej, temperatury na zjazdach [60km/h] robią się mocno "ożywcze". Zostawiamy słoneczne Podhale i razem z pociągiem nurkujemy w nocnej mgle. |