Oxygenium.pl

Strefa Outdooru

Outdoor Adventure

Trzy Żywioły Outdooru

Frower Power

Dwukołowe lewitacje

Skala Trudności G3R



Sporty przestrzenne


Nurkowanie
Zakrzówek


Trail Marathon
Mogielica


Snowboard
Kasprowy


Snowboard
Tatry Zach. SKvs.PL


Adventure Racing
Rajd 360 - Beskid Śląski


Winter Treking
Tatry Zachodnie


Trailrunning
Tatry Zachodnie SK


Treking
Góra Cyc - Góry Atbaj


Nurkowanie | Freediving
Morze Czerwone


Treking
Gebel St Katrin - Synaj


Wyprawa wspinaczkowa
Pakistan 2008


G3R Wallpapers
Stoh - panorama by Wojtek 'Failo' Zdebski
Tapety pulpitu



Panoramy
Stoh - panorama by Wojtek 'Failo' Zdebski
Zobacz galerie górskich panoram



Panoramy 360°
Szymoszkowa FR
Big Berta
| Kładki



Filmiki
(kliknij prawym i użyj funkcji "Zapisz element docelowy jako...")

2008-00-30
Vlk. Choc [24.3MB]
2008-00-30
Szczebel [6.6MB]


Top Secret


Beskid Zywiecki
2005-05-01
Jałowiec

Trasa
Sucha Beskidzka PKP - (czarn.) - (czerw.) - przeł Przysłop - (trawers) - (ziel.) -(zółt.) - przeł Opaczne - Jałowiec - (żółt.) - (trawers) - (nieb.) - (żółt.) - Jałowiec - (niebieski) - schr. Adamy - Lachowice - Sucha Beskidzka PKP

Dystans 41km (12km asfalt)
Przewyższenie ???m

zobacz mapę

Uczestnicy
Sebas, Junior

Technika
Widoki

Wiosenny oddech Beskidów

Wczesny ranek...
Nad horyzontem leniwie wznosi się wschodzące odcieniami czerwieni słońce. W pół uśpiony wykonuję kilka automatycznych procesów.... mycie, jedzenie, pakowanie sprzętu... Zamykam drzwi. Dopiero lodowaty wiatr na dojazdówce do stacji PKP rozbudza mnie skutecznie. Na stacji spotykamy się z Juniorem.
Po długiej zimowej przerwie ruszamy znów w wytęsknione góry. Zahibernowane wspomnienia ostatnich magicznych listopadowych eskapad stopniowo powracają. Pociąg z lekkim opóźnieniem zbliża się do Suchej Beskidzkiej.

W Suchej Beskidzkiej odbijamy w uśpioną Dolinę Zasypnicy. Czeka nas kilka kilometrów mozolnego wspinania się do góry asfaltem, a potem leśnymi drogami przy cichym akompaniamencie szumiącego strumyka. Trochę sił w ten podjazd trzeba zainwestować, ale dość szybko docieramy ponad Przełęcz Przysłop. Nagroda czeka. W oddali zarysowuje się potężna, ośnieżona sylwetka Babiej Góry. Na pierwszym planie, jakby na wyciągnięcie ręki rozlewają się z kolei ciemne kontury Pasma Polic. Ostry kontrast zielonych łąk i ośnieżonych beskidzkich szczytów robi wrażenie. Słońce niestety chowa się za szpalerem chmur.

Zostawiamy szlak i odbijamy na trawers zachodnim zboczem Pasma Jałowieckiego. Kręcimy lekko wznoszącą się, malowniczą drogą. Zupełna pustka, wzmagający się wiatr targa lasem, a w dole wyłaniają się jeszcze surowe, ale piękne panoramy. Kolorystyka zboczy Jałowca wyraźnie świadczy o tym, że tutaj wiosna jeszcze nie dotarła. Mało zieleni, za to doświadczamy wszystkich odcieni brązu i gołych drzew obdartych wiatrem i mrozem z liści. Zagłębiamy się na chwilę w las. Trafiamy na ścięte kilkunastometrowe wąskie kłody drzew. Oddajemy się rytuałowi balansowania po nich. Znalezienie na tych kłodach perfekcyjnej równowagi, zupełne wyłączenie myśli i płynne "przepłynięcie" po kłodzie idealnie wychodzi Juniorowi. Za chwilę podążam jego śladem.

Ruszamy w górę na szczyt Jałowca. Mijamy schronisko na Przełęczy Opaczne, za którym natrafiamy na pierwsze płaty śniegu. Krajobraz robi się jeszcze bardziej surowy, ale niespodziewanie niebo zalewa się błękitem i blask słońca ozłaca delikatnie las. Ostatnie metry pod szczytem brniemy w śniegu...

Szczyt Jałowca, 1111m n.p.m.
Jesteśmy. Rzucam okiem na "złośnicę złośnic". Babia Góra pocięta białymi żlebami oddycha porywistym wiatrem. Siedzimy na Hali Trzebuńskiej smagani na przemian słońcem i przenikliwymi podmuchami chłodu. Junior pstryka fotki, pytając retorycznie "jak to jest, znam tą panoramę na pamięć, ale za każdym razem jest tutaj inaczej?". Dopiero teraz czuję jak bardzo brakowało mi górskich szlaków, szczytów, bezimiennych ścieżek, nawet tego wiatru, który właśnie wyrywa mi mapę z rąk.
O ironio, w Krakowie właśnie pada deszcz, a w tym jednym z najbardziej niegościnnych pogodowo zakątków Beskidów słońce przyjemnie ogrzewa skórę. Oddajemy się solaryzacji i zachłannie lustrujemy górskie panoramy. Rozmarzam się.
Jest pięknie, ale najwyższa pora zbierać się i jechać dalej.

Wrzucamy na siebie ochraniacze, krótki czekałt sprzętu, hamulców i rozpoczynamy downhillową eksplozję z Hali Trzebuńskiej. Słowa są czasem bezużyteczne. Bezsilne. Na te kilka minut szybkość jest wszystkim. Dziki świst powietrza przeszywa wentylatory mojego integrala. Myśli zupełnie wyłączają się na tych kilka momentów. Percepcja downhillowa. Staram się ciąć dokładnie linią Juniora, który kilka razy wzbija się w powietrze na niewielkich muldach. Prędkość rośnie, czuję motyle w żołądku. Ale czy nie po to się jeździ?! Wpadamy w las i odbijamy w kolejną nie znakowaną trawersującą zbocze ścieżkę. Dziko i zupełnie pusto.
Po zastosowaniu kilku skrótów znów meldujemy się na szczycie Jałowca, tym razem tylko przelotnie rzucamy okiem na hale i szczyty. Ruszamy w dół żółtym szlakiem na Przełęcz Cichą. Zdradliwe liście i niespodziewane poślizgi powodują chwilami nadprodukcję adrenaliny, ale niebawem nachylenie stoku maleje i ruszamy w dół jak lawina. Kilka minut downhillowej ekstazy. Ścieżka wijąca się w dół nie jest trudna, ba, technicznie jest dość prosta, ale po kilku miesiącach nieobecności na górskich szlakach jazda tutaj sprawia nam prawdziwą frajdę.

Zjazd powoli łagodnieje, nie wiedzieć kiedy szlak zaczyna się delikatnie piąć w górę. Kilka minut podjazdu+podejścia i docieramy do bezimiennej polanki pod Opuśniokiem (819m).
Przystajemy na kilka chwil rozkoszując tym miejscem. Słońce nabiera mocy i przyjemnie głaszcze skórę. Zielony kolor łąk i hal znów niewytłumaczalnie kłóci się z surowymi szaro-brązowymi stokami Jałowca.
Z Opuśnioka decydujemy się tym razem pojechać w dół wariantem przez schronisko Adamy, a potem za niebieskimi znakami lawirujemy na przemian single trackami i szerokimi ścieżkami. Docieramy do Lachowic skąd czeka nas kilka kilometrów asfaltu do Suchej Beskidzkiej.

Poczatek maja to w Beskidach miesiąc spotykania się dwóch pór roku, zimy i wiosny. Miesiąc kontrastów -z jednej strony wciąż zalegającego na szczytach śniegu, z drugiej strony zieleniących się łąk i hal. Warto poczuć ten wiosenny oddech Beskidów.

Sebas