Oxygenium.pl

Strefa Outdooru

Outdoor Adventure

Trzy Żywioły Outdooru

Frower Power

Dwukołowe lewitacje

Skala Trudności G3R



Sporty przestrzenne


Nurkowanie
Zakrzówek


Trail Marathon
Mogielica


Snowboard
Kasprowy


Snowboard
Tatry Zach. SKvs.PL


Adventure Racing
Rajd 360 - Beskid Śląski


Winter Treking
Tatry Zachodnie


Trailrunning
Tatry Zachodnie SK


Treking
Góra Cyc - Góry Atbaj


Nurkowanie | Freediving
Morze Czerwone


Treking
Gebel St Katrin - Synaj


Wyprawa wspinaczkowa
Pakistan 2008


G3R Wallpapers
Stoh - panorama by Wojtek 'Failo' Zdebski
Tapety pulpitu



Panoramy
Stoh - panorama by Wojtek 'Failo' Zdebski
Zobacz galerie górskich panoram



Panoramy 360°
Szymoszkowa FR
Big Berta
| Kładki



Filmiki
(kliknij prawym i użyj funkcji "Zapisz element docelowy jako...")

2008-00-30
Vlk. Choc [24.3MB]
2008-00-30
Szczebel [6.6MB]


Top Secret


Włochy
2005-08-27
El Signor (Włochy)

Trasa
Sentiero El Signor, Lago di Garda

Dystans ???km
Przewyższenie (do góry) ???m
Przewyższenie (w dół) ???m

Uczestnicy
Wojtek

 

Technika
Widoki

El Signor - kiedy freerider staje się mężczyzną

Rzutem na tasme udalo sie mi z Irena dotrzec na 2 dni nad Riva del Garda w celach wypoczynkowo-rowerowych (czyt. w przerwach miedzy dwoma krotkimi wycieczkami mielismy odpoczywac). Ponizej relacja (tradycyjnie troche przydlugawa).

Najpierw Irena zrealizowala przewrotny (doslownie i w przenosni) plan spadajac tuz przed wyjazdem z fotela i wyrzadzajac sobie roznego rodzaju obicia, zwichniecia i podejrzenia zlaman. W ten sposob moj ambitny i gotowy na ekstremalne wycieczki partner odpadl.

Pierwszego dnia postanowilem jednak wybrac sie samemu na krotko przejazdzke na elsignor (traske opisywana w bikeu jako wyzwanie dla mtbikerow). Problem, ze nie wiedzialem gdzie to dokladnie jest i nie mialem opisu. Miejscowi guru - lacznie z niektorym znanym szalonym kierowca "trupia reka" nabierali wody w usta i twierdzili ze nie wiedza dokladnie itd itp albo insynuujac ze juz jeden gips nam wystarczy...

Siegnalem wiec po pomoc miedzynarodowego guru - Juniora. Junior przeslal mi mapke i opis traski. Po 2h szukania podlizywania sie jakims laskom w wypozyczalni rowerow, klocenia sie z wlascicielem kafejki internetowej udalo mi sie na chwile zobaczyc bardzo pogladowa mapke trasy i na czuja zlokalizowac ja na mapie (nad garda nie mozna w kafejkach sciagac i otwierac plikow jpg a poza tym nie ma tez czegos takiego jak drukarka).

Podjechalem pod kolejke, tam udalo mi sie jeszcze znalezc jakiegos lokalsa, ktory laskawie pokazal mi gdzie dokladniej elsignor idzie zaznaczajac ze "sehr schwierig" i dajac do zrozumienia ze nie budze zaufania jako mtbiker, ktory moglby to przejechac.

W kolejce zgraja wariatow z roznymi podejrzanymi maszynami i komentarze pod adresem mojego roweru typu piekny , co to jest?, tym sie na pewno nie da podjedzac. Kolejka zaraz wjezdza sie w chmury, ktore wisza od 1800m do ok 1300m i podkrecaja klimacik nakrecony przez lokalsow ze elsignor to niewiadomo co.

na gorze wybieram sobie jakis skrocic grania co zmusza mnie do krotkiego noszenia roweru no i po 15min trafiam na poczatek elsignora. jest troche trudnosci, sporo ekspozycji, kilka trudnych miejsc (raz rzeczywiscie jest b.wasko i kamienie odskakujacego z tylnego kola slychac daleko w dole, raz dwa wysokie stopnie kamienne w ciagu (jeden na oko powyzej 1m)). generalnie jednak zadne ekstrema. pozniej sporo "zwyklych" bardziej lub mniej ciekawych singletraili, dyskusja z wlochem "gdzie ja jestem i dlaczego chce tam pojechac gdzie jego zdaniem nie da sie zjezdzac", no i koncowy 1000m zjazdu z kilkoma podchwytliwymi miejscami ale generalnie spokojnie do jazdy (moze 4gwiazdki).

straty: lekko skrzywiona tarcza i otarta przerzutka bo tym potworem ciezko manewrowac i ma promien skretu jak tir.

BONUS RIDE
kolejnego dnia wyjezdzamy autem na tremalzo z planem lekkiego i latwego zjazdu no ew z zachaczeniem o dalco. ledwo ujezdzam 100m i spotykam zjezdzajacego na rowerze Marcina (kolege ze studiow). mile zaskoczenie bo juz z 1.5 roku sie nie widzielismy. od tunelu za tremalzo kompletna mgla, stado niedzielnych rowerzystow jadacych w gore i w dol, zwir z zakretow usuniety przez co ciezko jezdzic slajdami - generalnie nieciekawie.

zdenerwowany tymi okolicznosciami podejmuje decyzje zeby uderzyc na dalco bo to niby nie daleko. podpinam sie na podjezdzie pod jakas mtbikerke i z wywieszonym jezykiem staram sie za nia utrzymac. dojezdzac do bardzo dokladnie opisanego skrzyzowania w moserze. wypycham rower zgodnie ze wskazowkami na gran i zaczyna sie.... na 100% dobrze

skrecilem ale na grani sa inne drogowskazy nic sie nie zgadza a teren wyglada malo przyjezdnie. po 15min analiz wybieram jeden kierunek i przestawiam sie na sterowanie mapa a nie moserem. po 30min wypychania i taszczenia roweru w pelnym sloncu i zbroi przy ekspozycji przewyzszajacej nie raz elsignora dochodze do wniosku ze poza jedna sciezka ktora znika miedzy skalami mojego szlaku nie ma i ze z dalco musze zrezygnowac, bo sil malo a juz pozno. po kolejnych 30min docieram na poprzedni szlak prowadzacy na p.d.notta.

robi sie juz pozno a druga czesc tremalzo to co po chwile jakies podjazdy. nie robiac przerw i jadac ile sie da spotykam sie z licznymi nieprzyjazdnymi niemcami ktorzy twierdza ze to ja im powiniennem ustepowac drogi mimo ze mam wieksze
problemy zeby utrzymac rower na sciezce niz oni turlajac sie pod gore - ostatecznie jednak nikt nie probowal bezposredniej konfrontacji z uzzi.

na koniec za pregasina znajduje sobie bardzo stroma sciezke prowadzaca nad jezioro (w paru miejscach odwazylem sie zjechac tylko dlatego ze kamienie byly zalane betonem).

podsumowujac milo bylo wrocic nad garde, a jeszcze milej byloby wrocic
jakas wieksza grupa no i na dluzej...

Wojtek