2006-03-09 Kalwaria Zebrzydowska: Monk Shore
Uczestnicy
|
|
Zimowa noc na Monk Shore Czwartkowe nocne plany były dość mgliste, uzależnione mocno od warunków na szlakach i prognoz meteo, które były totalnie lewe (deszcz, śnieg), ale zdecydowałem się zaryzykowac i ruszyć w okolice Beskidu Makowskiego. Po wparowaniu do Kalwarii sytuacja się o tyle wyjaśniła, że gęsto padajacy śnieg zamykał niestety kwestię planowanej crossowej trasy pod Pasmo Babicy. Śnieg chłostał po oczach, ścieżki przykrywała warstwa świeżego puchu, pogórze wyglądało jak na początku stycznia, a nie 9 marca. Perspektywy zakończenia zimy w Beskidach są mało ciekawe, ale obym się mylił. Do zmroku pozostawała niecała godzina, przejście więc na improwizowany plan awaryjny i szybka decyzja, kierunek klasztor, potem "ukrzyżowanie", jeśli warunki terenowe pozwolą Monk Shore, potem Lanca. Zapadający w lesie mrok, dantejska cisza, sarny i zupełna pustka wytworzyły totalny klimat. Zapomniałem gdzie jestem. Na Monku zaskoczenie, w górnych partiach pokrywa śnieżna wynosiła nie wiecej niż 10cm z czego większośc to mój ulubiony typ śniegu czyli puch - gałęzie choin wyizolowały podłoże od intensywnych opadów śniegu. W porównaniu do ostatniej wizyty pod Szczeblem warunki praktycznie doskonałe (Monk 527m npm- 10cm śniegu, pod Szczeblem 750m npm - 70cm śniegu). Podpiałem się pod zasilanie, wrzuciłem niepełny zestaw protektorów i potoczyłem się w dół. Mam respekt do Monka, nawet w letnich warunkach wyciska ze mnie sporo nerwów, ale tym razem jazda genialna. Po ominięciu naturalnie startowego dropa (w nocy raczej awykonalny), pozostałe przeszkody z podsypanym śniegiem to czysta przyjemność. Jazda niesamowicie płynna, bez szarpania, tylko lekkie zarzucanie tyłem, kontrolowane poślizgi, koncentracja i tylko podążanie za światłem czołówki. Pierwszy przejazd zamykam mikro-lotem na ślepo zmałej drewnianej rampy. Genialne, genialne. Nie spodziewałem się takich warunkow. I z powrotem do góry. Drugi przejazd kończy się dzwonami, na górze zawodzi hamulec, potem prosty techniczny błąd i wysypa. Śnieg wybacza. Można pojechać trochę mniej asekurancko. Zapychanie pod górę nie jest łatwe, stromo, kilka kilo ubrań i sypkie podłoże, wszystko jasne. Sebas |