2006-06-08 Modyń, Mogielica, Jasień Trasa Dystans ???km
|
Technika Widoki |
124 KILOMETRY SŁOŃCA Pomysł był w sumie prosty. Ze Starego Sącza do Krakowa przez Beskid Wyspowy - jak najwięcej się da terenem. Niestety czasem proste rzeczy na mapie stają się trudno realizowalne w praktyce. Trasę miałem zaplanowaną w 50%, resztę pozostawiłem improwizacji i rozwojowi sytuacji na trasie. Plany zweryfikowała rzeczywistość. Na rozgrzewkę z Łącka, żółtym szlakiem 11 kilometrowa wspinka przez Piechówkę na szczyt Modyni (1028m). Po ostatnich powodziach w nowosądeckim szlaki mocno wymyte, ale i tak spodziewałem się gorszej sytuacji. Po 30km jazdy docieram na szczyt Modyni, z której północnym stromym zboczem prowadzi w dół ostatni nieznany nam szlak w Wyspowym. Nadzieje na techniczny, wertykalny zjazd niszczy trawersująca stromy stok beznadziejna zwózkowa droga. Na dole jestem po 2km kamiennego zjazdu (podjazd 11km)... Stąd zaczyna się 7kilometrowy, fajny (bo przejezdny) podjazd na szczyt Mogielicy. Najpierw rakotwórczy asfaltowy podjazd na Przełęcz Słopnicką (766m npm), a dalej szutrówki i ziemne ścieżki (jedne z ciekawszych panoram w całym Wyspowym, słowackie pasma ciągnące się gdzieś pod granicę z Węgrami, skrywające się za lekkimi chmurami Tatry) wdrapują się na górę-mogiłę. Szczyt. Środek tygodnia, ani żywej duszy na całej trasie. Za to lubię Wyspowy, wciąż opiera się turystycznej komercji, szkoda, że takich miejsc jest coraz mniej. Od pewnego momentu zaczynają mi towarzyszyć dwa problemy, solidny brak wody i rozkręcająca się szpilka przedniej piasty. Plan awaryjny też bierze w łeb, gdybym chciał zdążyć na ostatni pociąg do Krakowa, wypadałoby wykręcić 50km w 1.5h (w tym część górskimi szlakami). Awykonalne, dlatego bez pospiechu próbuje przywrócić do życia piastę. Prowizorka. Woda jest kilka kilometrów dalej. Z Mogielicy zjazd prześliczną, rozpaloną słońcem Halą Stumorgową. Trudno o coś podobnego w całych naszych Beskidach. 3 minuty TOTALNEGO PIECA na przełęcz pod Mogielicą. Potem wspinka na Krzystonów i w końcu Jasień. Teraz krótka narada z mapą i z powodów problemów technicznych ścinam z wierzchołka Jasienia najkrótszym czarnym szlakiem do Lubomierzy. W sumie miły zjazd, dużo przyspieszeń i... gdzieś gubię szlak, ale bez niego idzie równie dobrze, w każdym razie na samym dole edwidentnie ślepym trafem (nie tylko miłośc jest slepa?) wyjeżdżam na szlak. Ostatni pociąg odjechał, piastę znów skręcam byle się trzymała jako tako i pozostaje mi jakieś 60km dymania do Krakowa. Stoję tam trochę zmięty i mało olśniony perspektywą tej jazdy, jedynym plusem jest przygrzewające słońce i to, że pierwsze 12km prowadzić będzie w dół. W sklepie zaopatruje się w setki kalorii, kilka litrów wody i rozhuśtuje bike na asfaltowym długim zjeździe do Mszany Dln. Z Lubnia przebijam się na drugi brzeg Raby, jak najdalej od zakopianki. Słoneczko, przyjemny chłodek bijący od Raby i jakoś się jedzie. Ostatnie 30km z Myślenic już przy zachodzącym słońcu, zapadającym zmroku i spadających raptownie temperaturach.. Sebas |