2006-08 Ras Abu Gallum (Egipt) Trasa Uczestnicy |
Technika Widoki |
Donikąd czyli do Ras Abu Gallum Lubię słowo donikąd, choć tak naprawdę donikąd znaczy zawsze dokądś. Teraz też ruszyliśmy z Karoliną na mały rekonesans terenu jak się nam zdawało "donikąd". Nie mając map okolicy Dahab wyjechaliśmy z Assallah w kierunku północnym wzdłuż wybrzeża zobaczyć rozkreklamowany Blue Hole, spenetrować ewentualne wloty dolin i możliwości zrobienia jakiś tras MTB w tutejszej części pasma. Ale z tego rekonesansu wyszła całkiem fajna (i dość długa jak na trasę aklimatyzacjyną) wycieczka. Z perspektywy czasu był to też jeden z najpiękniejszych zakątków jakie widzieliśmy w egipskich górach Synaju i kontynentalnych Atbaj. Nigdzie indziej morze i skaliste góry nie zderzają się tak spektakularnie tworząc tak ciekawe miejsca. Najpierw skończył się asfalt, potem szeroka szutrowa droga przemieniła się w wąski singletrack błądzący pomiędzy skałami. Po kilku kilometrach singletrack zamienił się w skaliste wybrzeże i ciężką do jazdy ścieżkę. Nie wiedzieliśmy czy i kiedy droga zupełnie się urwie (tak miało ponoć być zdaniem jakiegoś Egipcjanina), czy zakończy się jakimś w sumie spodziewanym przez nas klifem. Nie skończyła się, wiodła jak się okazało do małej beduińskiej wioski rozłożonej na złotych piachach plaży otoczonej spływającymi niemal do morza skałami. Kolory, barwy, odcienie. Synaj potrafi zagiąć. Po drodze minęliśmy wielbłądzie cmentarzysko ze świecącymi bielą porozrzucanymi między skałami kośćmi i ciekawie wyglądające, techniczne miejsce, w którym połknęło mi łańcuch, a skuwacz rozpadł się w drobny mak i tak do końca 4 tygodniowego pobytu pozostaliśmy bez skuwacza. Potem kilka dłuższych chwil maniany na ocienionych skałach, podziwianko gigantycznych żółwi, kolorowej republiki Morza Czerwonego, wielbłądzich karawan i powrót, który solidnie nam się wydłużył. Wiatr od morza ucichł, zrobiło się potwornie gorąco, słońce wypalało nieprzyzwyczajoną skórę. Niestety ta część pasma nie rokowała dobrze pod kątem wypraw, po pierwsze długie dystanse do pokonania żeby dotrzeć do ciekawych dolin, po drugie nokautujące temperatury przy dystansach rzędu 80km byłyby wyniszczające dla organizmu, jeśli nawet nie niebezpieczne dla zdrówka. Następną trasę planowaliśmy w przeciwnym kierunku, na południe, który rokował dużo lepiej. Sebas Serdeczne podziękowania dla firmy Kross, która wsparła naszą mountain bikową wyprawę na Półwysep Synaj, podziękowanie też dla Rafała Adamusa z krakowskiej Secesji za perfekcyjne przygotowanie sprzętu i pomoc. |