Oxygenium.pl

Strefa Outdooru

Outdoor Adventure

Trzy Żywioły Outdooru

Frower Power

Dwukołowe lewitacje

Skala Trudności G3R



Sporty przestrzenne


Nurkowanie
Zakrzówek


Trail Marathon
Mogielica


Snowboard
Kasprowy


Snowboard
Tatry Zach. SKvs.PL


Adventure Racing
Rajd 360 - Beskid Śląski


Winter Treking
Tatry Zachodnie


Trailrunning
Tatry Zachodnie SK


Treking
Góra Cyc - Góry Atbaj


Nurkowanie | Freediving
Morze Czerwone


Treking
Gebel St Katrin - Synaj


Wyprawa wspinaczkowa
Pakistan 2008


G3R Wallpapers
Stoh - panorama by Wojtek 'Failo' Zdebski
Tapety pulpitu



Panoramy
Stoh - panorama by Wojtek 'Failo' Zdebski
Zobacz galerie górskich panoram



Panoramy 360°
Szymoszkowa FR
Big Berta
| Kładki



Filmiki
(kliknij prawym i użyj funkcji "Zapisz element docelowy jako...")

2008-00-30
Vlk. Choc [24.3MB]
2008-00-30
Szczebel [6.6MB]


Top Secret


2010-09-25
DH Zakopane

Joy Ride Open Series

Trasa
Harenda

Uczestnicy
Mecenas (aka DAD Wypiór-ton), Sławóś, Tomek oraz Igor (aka iGEE Wypiór-ton)

 

 


Veni, Vidi, Vici

Start ekipy G3R w ostatnich zawodach z cyklu Joy Ride Open można by podsumować słynnym: "veni, vidi, vici", bo każdy wziął swoje.

Igor, bo coraz płynniej radził sobie z trasą i pod koniec dnia gotów był zaliczyć mierzony przejazd bez taryfy ulgowej. W efekcie zredukował dystans do zasadniczej grupy kadetów do półtorej minuty, co przy ponad siedmiu minutach straty do ostatniego kadeta w Jurgowie trzeba uznać za sukces. Pomimo więc, że tym razem, zamiast gratulować Igorowi i jemu podobnym, starszym raptem o dwa lata kolegom, którzy także wystartowali na Harendzie, Siara zapowiedział, że odtąd dla skrzatów "radocha z jazdy" jest zamknięta, nie ma się czym przejmować - po uczciwie przepracowanym okresie jesienno-zimowym w przyszłym roku Igor ma zamiar nawiązać walkę z kadetami jak równy z równym.

Ja, bo pomimo, że nie dane mi było przyłożyć się do treningów i oba przejazdy zrobiłem na świeżaka (asystując w ciągu dnia Igorowi poznałem co prawda trasę, ale przejechana na raz, na piecu ujawniła nowe oblicze), to sięgnąłem po złotą pietruszkę wśród najstarszych mastersów z czasem, który dałby mi drugie miejsce wśród wszystkich łącznie panów po trzydziestce (nie uwzględniając w tej puli Diabła Koniuszewskiego, który tym razem ścigał się z asami). Mało tego, dzięki kiepskiej frekwencji mastersów 37+ na całej joyride'owej serii, zajmując na dwa starty dwukrotnie pierwsze miejsce (nie ma się czym chwalić, bo w Jurgowie było nas tylko dwóch), w generalce ustąpiłem jedynie Krzyśkowi Gargasowi, który wykazał się żelazną dyscypliną, uczestnicząc w każdej Siarczanej imprezie. W nagrodę otrzymałem siodełko ze specjalnym buzerem na prostatową przypadłość mojego wieku oraz bluzę, do której muszę jeszcze dorosnąć.

Tomek, bo odbył intensywną podróż od totalnego zniechęcenia do wiewiórczej wręcz ekstazy i po raz kolejny odkrył, co mu w duszy gra, a był to rechot racingowca. Jego zwycięstwo nad zramoleniem było tym większe, że dokonało się na oczach demonstracyjnie casualnych lansiarzy, z którymi przed laty Tomuś zakładał tracki w Wolskim, a którzy tego dnia z miejsc dla publiczności podziwiali jego wielki come back na miarę powrotu dinozaurów rocka. Ponadto Tomcio dostał od fotografów najlepsze foty z lotów z ostatniej hopy - na otarcie łez, bo pomimo całkiem dobrego czasu było jeszcze paru szybszych hobbystów.

Wracając do Igora, to tym razem nie zgarnął on żadnego fanta, chociaż starał się jak mógł i w pogoni za uznaniem organizatora przebrał się nawet za forfitera (ja zaś, jako asystent, za jelenia w kole ratunkowym w stylu krokodajl). Zamiast gadżetu dostał więc lekcję, że na pstrym koniu jeździ łaska pańska - był czas propagowania imprezy adresowanej do amatorów wizerunkiem odważnego malca, ale nadszedł czas przeganiania maluchów z trasy, by oczyścić przedpole dla prosów.

Otóż to - główna wygrana tego dnia powędrowała do Siary, bo na zakończenie sezonu doczekał się wysokiej frekwencji i zacnego grona asów. Cóż z tego, skoro duża ilość zawodników na trasie, chcących na maksa wykorzystać krótki dzień treningu, a do tego wysyp kozaków zabiły chilloutowy klimat poprzednich edycji. Zrobiło się iście racingowo, wręcz profesjonalnie, ale może właśnie o to chodziło, by zrobić konkurencyjny Puchar Polski i tylko paru amatorów dało się nabrać, że to dla nich cały ten zgiełk.

Ps.
Niemal bym zapomniał o naszym G3Rajderze Sławku Łukasiku, bo też był dopiero trzeci (pośród asów) na Harendzie i raptem drugi w generalce. Wstydź się Sławóś, wstydź...

Mecenas