Oxygenium.pl

Strefa Outdooru

Outdoor Adventure

Trzy Żywioły Outdooru

Frower Power

Dwukołowe lewitacje

Skala Trudności G3R



Sporty przestrzenne


Nurkowanie
Zakrzówek


Trail Marathon
Mogielica


Snowboard
Kasprowy


Snowboard
Tatry Zach. SKvs.PL


Adventure Racing
Rajd 360 - Beskid Śląski


Winter Treking
Tatry Zachodnie


Trailrunning
Tatry Zachodnie SK


Treking
Góra Cyc - Góry Atbaj


Nurkowanie | Freediving
Morze Czerwone


Treking
Gebel St Katrin - Synaj


Wyprawa wspinaczkowa
Pakistan 2008


G3R Wallpapers
Stoh - panorama by Wojtek 'Failo' Zdebski
Tapety pulpitu



Panoramy
Stoh - panorama by Wojtek 'Failo' Zdebski
Zobacz galerie górskich panoram



Panoramy 360°
Szymoszkowa FR
Big Berta
| Kładki



Filmiki
(kliknij prawym i użyj funkcji "Zapisz element docelowy jako...")

2008-00-30
Vlk. Choc [24.3MB]
2008-00-30
Szczebel [6.6MB]


Top Secret

2012-05-19
Kalwaria Z.

Trasa
Just Pump It - zawody w pumptracku

 


Zacznę od szczerych gratulacji dla Jara, Toci i wszystkich lokalesów, którzy przyczynili się do powstania pumptracka oraz organizacji super zawodów. Gwoli ścisłości: pumptrack to takie zabawne miejsce, gdzie wprawia się rower w ruch bez użycia łańcucha. A poniżej krótka historia mojego pierwszego kontaktu z pumptrackiem.

Zawody w Bike City, czyli nauka pompowania

Dzisiaj w Kalwaryi wielki dzień - dzień zawodów rowerowych w pompowaniu. Tłumy zjeżdżają z odległych i pobliskich zakątków kraju – słowem: kroi się gruba impreza. A ja mam problem, bo do tej pory w dziedzinie pompowania, ograniczałem się raczej do pompowania dętek. Przydałoby się potrenować przed zawodami z dala od tłumu gapiów i fotoreporterów. Po chwili zastanowienia wpadam na genialny, aczkolwiek mało oryginalny pomysł i dzwonię do Pucka.
- Jedziemy na Szczebel? - pytam retorycznie, bo Pucek nie zwykł odmawiać Szczebla.
Po drodze wpadam na kolejny genialny pomysł. Zamiast klasycznej wycieczki Luboń-Szczebel proponuję Puckowi wersję Szczebel-Luboń. Ta rewolucyjna zmiana powinna ustrzec nas przed popadnięciem w rutynę.

Do czego służą SPDy?
… niestety mnie nie ustrzegła.
- Co ty wyprawiasz?! Miałeś pozycję jakbyś wczoraj zaczął jeździć! - dostaję solidną reprymendę od Pucka.
Właśnie wyciąłem OTB na sławetnych szczeblowskich głazach. Przejazd ewidentnie schrzaniłem, ale za to stylowym uniknięciem gleby zaimponowałem sam sobie. Wyskoczyłem z roweru i zaliczyłem krótki jogging po głazach. To była idealna pokazówka dla tych, co zamęczają mnie pytaniem, czy da się szybko wypiąć z SPDów. Niestety na pokaz załapał się tylko Pucek, który akurat nigdy o to nie pytał. A odpowiedź jest taka, że nie da się wypiąć wolno.

Ledwo wywinąłem się z objęć wrednej zmory o poetyckim imieniu Kontuzja. Ale przecież miałem pozostać na rowerze, a nie zgrywać kozicę skacząc po kamieniach. Trzeba zrobić "ripleja", żeby sprawdzić, co poszło nie tak.
- Skoncentruj się! Sam widzisz, że jak przejechałeś to 10 razy to nie znaczy, że przejedziesz 11. - perswaduję sam sobie.
Na powtórce mam niezłe rodeo, ale tym razem kamienie, mimo usilnych starań nie są w stanie zblokować mi przodu. Poprawka udana, ale i tak mam wrażenie, że te kamole się chyba wściekły. Podejrzewam, że to sprawka hultai na motorach.

No to jeszcze końcowa stromizna na deser - idzie nam jak po maśl... eee raczej raczej jak po kleju. Uwierzcie, nie chcielibyście tam jechać "jak po maśle". Tym razem jednak moc przyczepności jest z nami. Pucek rozzuchwala się na tyle, że zalicza dawno nie prezentowany stylowy przejazd całości wraz z rynną. Już mam iść w jego ślady, gdy pęka mi psycha. Cóż trochę nadgryzł ją wyskok na głazach. Po chwili przerwy ogarniam psyche i rynnę. Na dole Pucek raczy mnie odrobiną FR-filozofii:
- Nie zatrzymywałem się, bo rynnę lepiej najechać w ciągu, niż ruszać na tej stromiźnie.
Oj święta racja, zwłaszcza jak masz się wpiąć w te zasrane SPDy.

Do czego służy pumptrack?
Jak pewnie zauważyliście, nasz trening z pompowaniem nie miał wiele wspólnego. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Na zjeździe z Lubonia Pucek skasował dętkę i gdy wreszcie dotarliśmy na pumptrack, rozpoczął ostry trening z pompką. Coś mi się wydawało, że nie o takie pompowanie tu chodzi. Jednak nie byłem pewien, więc nie chciałem się mądrzyć. W międzyczasie Pucek tak się rozkręcił, że mało mu było jednej dętki - napożyczał się dętek od kogo się dało (poczynając ode mnie) i wszystkie postanowił napompować na maksa. Efekt był taki, że po blisko godzinie pompowania nadal nie miał powietrza w przednim kole. Widać było, że opada z sił, więc postanowił zmienić strategię:
- Nie wiem, co jest grane z tymi dętkami! Pożycz mi twojego koła, to przynajmniej przetestuję ten pumptrack.

Ja miałem zupełnie inną strategię przygotowań do pumptracka. Tuż przed zawodami wymieniłem napęd na funkiel nowy. Zrobiłem kilka próbnych przejazdów i odkryłem, że w bandach wyśmienicie się dokręca. Spokojny o swoje szanse w zawodach, bez wahania pożyczyłem koło Puckowi. Wtedy pojawił się Toca (jeden z demiurgów pumptracka) i zburzył mój spokój:
- To nie wiesz, że trzeba wykręcić 3 okrążenia bez pedałowania? Tylko w kategorii dzieciaków będzie wolno dokręcać.
Ups! Do dzieciaków raczej się nie wpompuję, zwłaszcza że jestem najstarszym startującym. Nie mam koła, więc nawet nie mogę sprawdzić, czy moja kobyłka potrafi jeździć bez pedałowania, a co gorsza bez grawitacji. Dzięki uprzejmości Toci mogę za to sprawdzić, że jego kobyłka to potrafi.

Po krótkiej szopce związanej z oficjalnym otwarciem toru, wybiła godzina zawodów. Nieco spóźnieni i co gorsza w wersji bezrowerowej pojawiają się Stachu, Qba i Tolek. DJ Cichy zapodaje całkiem głośną nutę, wodzirej Biznes rozgrzewa publikę, a Pucek i ja rozkminiamy, jak wymienić się kołem startując jeden po drugim. Na szczęście Ziba przypomina sobie, że ma koło na zbyciu. Sam sprytnie pożyczył się sztywniaka od znajomego znajomego. My nie idziemy na łatwiznę i wytaczamy na tor najcięższy sprzęt. Pucek z trudem przepycha swoją Glorkę, a mój SX ani myśli jeździć bez napędu. Przy wsparciu Pucka i po mocnym nagięciu regulaminu udaje mi się dotrzeć do mety. Przed drugim przejazdem blokuję Boxxera, ale nic to nie zmienia (później odkrywam, że obie tarcze solidnie obcierają). Zasłużenie zajmujemy z Puckiem dwa ostatnie miejsca. W podkategorii dwupółek wygrywa Pucek. Pozwala nam to w spokoju przyglądać się zaciekłemu finałowi, delektując się w międzyczasie chmielotonikami.

Okazuje się jednak, że finałowi nijak nie możemy się spokojnie przyglądać. Kalwaryjczyki na własnej ziemi zbierają baty od (na)jeźdźców z Rybnika i (o)błędnego ridera z Tomaszowa Lubelskiego (gdzież to jest?). Ostatecznie z KLW na skraj pudła łapie się tylko Wojtas - trialowiec i wschodząca gwiazda DH. Niestety startował w mało (dla nas) prestiżowej kategorii BMX. W ekstraklasie MTB Pongo – jedyna nasza nadzieja w finale - wypompował 6. miejsce. Chłopakom z G3R ta klęska nie przypadła do gustu i zapowiadają ostry trening pompowania. Pojawia się jednak problem, bo właśnie wraz z Puckiem udowodniliśmy, że nasze rowery nadają się co najwyżej do pompowania pompką. Wprawdzie orgowie rozlosowują nowiutkiego, treningowego BMXa, ale znowu okazujemy się zbyt wcześnie urodzeni. Musimy zorganizować jakiś sprzęt we własnym zakresie.

Do czego służy kolarka?
Na szczęście pojawia się Woziu z... kolarką. Szybko sprawdzamy, czy kolarka daje radę na pumptracku. Po glebie na pierwszej bandzie robi się niezły kocioł, a Wozia wyciąga spod kół sam Vincent z Myślonów. Po zmianie ridera na Zibę okazuje się jednak, że kolarka daje radę. Tolek podnosi poprzeczkę i zaczyna wykręcać na niej piwoty. Niniejszym afterek możemy uznać za rozpoczęty. Ja rozpoczynam od zaliczenia obowiązkowej gleby. I wcale nie byłem naafterkowany tylko wypożyczyłem pumptrackowy sprzęt z atrapą hamulca.

Impra przenosi się na kultowy MKS, czyli Miejsce Konkretnego Sp...a (autocenzura, bo to w końcu strona propagująca sport). Na dodatek nawiedza nas prekursor kalwaryjskiego slopestylu - Matejko i przeprowadza kwestę na wino. Wstyd było nie dać zeta autorowi legendarnego skoku spod pomnika na kolarce. Akcja szybko nabiera rumieńców. Tolek zakochuje się w kolarce (sorry Monika), Patrycja polewa mi od serca (sorry Stachu), a niejaki Bogdanienko wyskakuje z butów (sorry skarpetki).

W obliczu kolejnej dostawy drinków ja i Pucek salwujemy się ucieczką, bo nazajutrz wybieramy się na zasłużony wypoczynek do Tatralandii.

Klaud