Spóźniony debiut Wielkiej Raczy Wielka Racza to osobliwa historia. Chłopaki dotarły już nawet do zagubionej Val d'Uiny, na Dalco, w góry Antyliban, a Wielka Racza stojąca jakieś 150km od Kraka przez kilka sezonów nie doczekała się wizytacji :) Trzeba jednak oddać Raczy, że dwukrotnie wymykała nam się z rąk, kiedy z powodu zapadającego mroku musieliśmy zjeżdżać awaryjnie z grani w dół... No dlatego może właśnie sobie pomyślałem, że znów Racza nas kiwnie, że zapowiadane gradobicia, ulewy i inne zjawiska zatrzymają nas po raz kolejny gdzieś na grani, a Racza ironicznie zadrwi. Na rozgrzewkę, z Janczykowych Rycerek 3kilometrowym podjazdem dostajemy się na Przełęcz Przegibek. Parno. 28C, wilgotność 95% i wiszące na niebie ciemnoszare chmury z gdzieniegdzie przebijającym się słońcem. 1.5 litra w camelu to w tych warunkach będzie za mało, na szczęście po drodze....aż 3 schroniska. Przed Kikulą zaczyna padać, ale burza przetacza się gdzieś za naszymi plecami. Trawers miodny, lekki deszcz schładza przegrzane podjazdami zwłoki. Kilkanaście minut później zanim docieramy do Jaworzyny(1173m npm) przebija się ponownie słońce... Przeczytaj całą relację
|
124km słońca Pomysł był w sumie prosty. Ze Starego Sącza do Krakowa przez Beskid Wyspowy - jak najwięcej się da terenem. Niestety czasem proste rzeczy na mapie stają się trudno realizowalne w praktyce. Trasę miałem zaplanowaną w 50%, resztę pozostawiłem improwizacji i rozwojowi sytuacji na trasie. Plany zweryfikowała rzeczywistość. Na rozgrzewkę z Łącka, żółtym szlakiem 11 kilometrowa wspinka przez Piechówkę na szczyt Modyni (1028m). Po ostatnich powodziach w nowosądeckim szlaki mocno wymyte, ale i tak spodziewałem się gorszej sytuacji. Po 30km jazdy docieram na szczyt Modyni, z której północnym stromym zboczem prowadzi w dół ostatni nieznany nam szlak w Wyspowym. Nadzieje na techniczny, wertykalny zjazd niszczy trawersująca stromy stok beznadziejna zwózkowa droga. Na dole jestem po 2km kamiennego zjazdu (podjazd 11km)... Przeczytaj całą relację
|
Na piętra gór, na ciemny bór, zasłony spadły sine... Późno. 14.40. Wyskakuję z pociągu. Chabówka, Rabka, Rabka Zaryte, początek żółtego szlaku na Luboń. Ma być szybka sprinterska trasa przez Luboń i Szczebel, potem Kraków. Pogoda ostra. Na niebie ciężki ołów, chmury nasączone wodą pękają nad kolejnymi pasmami. Zaczyna lekko siąpić.. Pod górę sprawy toczą sie dobrze, wąska dróżka, nachylenie w ramach możliwości, przyjemne techniczne "myki" w postaci mokrych korzeni, nad którymi trzeba w specyficzny sposób czujnie przepełzać. Napędowy Special. Twin Evil 2.2" ma tutaj swoje Waterloo, to nie jest opona na mokre, kamienno-korzenne szlaki, "grzeczny" bieżnik pomimo różnych technik podjeżdżania co kilka chwil łapie poślizgi, ciężko utrzymać rytm jazdy. Zaczyna się pchanie i równocześnie rozpętuje się ulewa nad szczytem Lubonia. Dołącza efektowna burza. Przetacza się centralnie granią. Po uderzeniu pieruna, który ląduje z czerstwym hukiem gdzieś niedaleko, oddalam się zapobiegawczo na 30m od bike. Dość dawno nie poczułem tak mocno "oddechu" pioruna na sobie, ostatnio gdzieś pod Świnicą, błyskawice spływały sobie ścianami, a my ustalaliśmy krytyczne rekordy wypier**** ze szczytu. Przeczytaj całą relację
|
Zbójnickie klimaty freeridowe Vratna. 11.03. Potężny wiatr zdmuchuje z grani Małej Fatry chłodne powietrze w dno doliny. Chmury przelatują po niebie w tempie spływającego górskiego potoku. Po ostatnich jesiennych trasach w MF (2005: Chleb i Sokolie) powracamy w rodzime strony "zbójcy zbójców" (capo di tutti capi) Juraja Janosika. Północne żleby i kotły błyszczą miejscami białymi pasami śniegu, powyżej 1400m roślinność tkwi dalej w zimowym śnie, a kolorystyka grzebienia Fatry to dziwna, kontrastująca mieszanka jesiennych brązowych hal i rozkwitającej poniżej zieleni. Przeczytaj całą relację
|
Trzy wschody słońca w jeden dzień Milczące Tatry.... zatopione w gęstej mgle podwieszonej białą firaną pod przełęczami, zakrywającej wierzchołki szczytów.... wąska ścieżka wije się w górę znikając w morzu mgieł... zimny wiatr chłosta nasze twarze, poruszamy się rytmicznie w górę, serce wybija rwane, nieregularne rytmy, szarpany oddech sygnalizuje, że akcja rozkręca się na dobre. Tak zaczyna się tegoroczny North Face Adventure Trophy. Mamy niespełna 80 godzin czasu na pokonanie sześciu etapów, kilku zadań specjalnych i ponad 225kilometrową trasę w górach... Bieg na orientację (BnO) ulicami Zakopanego mija szybko i stanowi tylko niezłą uwerturę i dobrą okazję do przywitania się ze znajomymi, których w natłoku ostatnich przygotowań w bazie nie było czasu odnaleźć. Wyszukiwanie punktów kontrolnych (PK) w BnO zajmuje nam nieco ponad 40minut, zaraz po zakończeniu biegu ruszamy na trekking wysokogórski w Tatry. W kategorii Masters w trasę tegorocznego NFAT wyrusza 26 czteroosobowych ekip, w kategorii Amator ruszamy jako jedna z 57 ekip. Łącznie na starcie zjawia się 222 zawodników reprezentujących 16 krajów. Przeczytaj całą relację
|
Nieoczekiwane aberracje krajobrazu Trzeciomajowy wyjazd na Wierchomlę miał w założeniu obfitować w takie atrakcje jak nowa trasa DH, piękna pogoda i udane zakończenie długiego weekendu. Wyjeżdżając rano z Krakowa nikt się nie spodziewał, że piękne majowe słońce i wiosenne ciepło może szybko zmienić się w błotny potop. Ledwie wsiedliśmy na wyciąg, zaczęła się ulewa połączona z gradobiciem jakiego nie pamiętam. Doszczętnie przemoczeni na krzesełku dotarliśmy na szczyt. Zdążyliśmy zrobić jeden zjazd. Trasa w górnej części zaskakująco ciekawa i niezbyt ślika. Jednak zwiększający się deszcz i dolna część trasy spływająca strugami desczu skutecznie uniemożliwiły jakąkolwiek przyjemność z jazdy. Grząskie błoto było wszędzie. Trasa kompletnie nieprzygotowana na takie warunki pogody przez organizatorów. Zawody które odbędą się tutaj za kilka dni będą chyba mało udane... Trasa DH na Wierchomli ma potencjał (wiele się tu zmieniło od roku 2002/2003), jest sporo ciekawych dropów w górnej części i interesujący technicznie dolny odcinek. Niestety połowa trasy biegnie przecinając trasę narciaską i jest mało interesująca. Jeżeli nie powstanie więcej wariantów zjazdowych na stoku, jedna krótka trasa DH (i "freerideowy" pomarańczowy szlak ) nie uzasadnia ponad dwugodzinnej jazdy na Wierchomlę. Wiechomla - zobacz galerię zdjęć Oczekanie na przejaśnienia nic nie dały (padało coraz intensywniej), więc zebraliśmy się do Krakowa, zatrzymując się w słonecznych Myślenicach (jakaż odmiana aury!). Zdołaliśmy, pomimo późnej pory, zaliczyć pięć zjazdów różnymi wariantami. Ostatni wyjazd kolejką o 18:00 - to jest to! Najwięcej radości z jazdy zdawał się mieć Rafał na pożyczonym Stabie. Szalał i to był z pewnością jego dzień :)
|
Wiosenne aktualizacje Pomimo rozkwitającej wokoło wiosny, pachnącej rozkwitającymi pąkami na drzewach, w górach śnieg i praktycznie żadne warunki do wysokogórskiej jazdy. Mijająca zima należy na pewno do rekordowych pod względem długości trwania jak i ilością opadów i pokrywy śnieżnej. W takich warunkach kolega Sebastian (reprezentujący G3R) będzie zmagać się z ekstremalnymi wyzwaniami The North Face Adventure Trophy. Trzymamy kciuki! Tymczasem polecamy nowe wiosenne galerie: Lanckorona + Monk Shore
|