Flat Tire Fury Beskid Mały pełni rolę wiecznego "rezerwowego", będąc pasmem z reguły pomijanym, które przykuwa uwagę tylko wczesną wiosną ze wzgl. na wczesnie topniejące śniegi i późną jesienią, ze wzgl. na później tutaj spadajace sniegi ;) Niewdzięczna rola, ale takie życie. Tym razem padło na Małego tylko dlatego, że było za późno już na akcję w dalszych rejonach, a i temperatury z deka przyszalały (8C w południe). Dolina Targaniczank.
Przyjechałem w ten rejon głównie po to, żeby sprawdzić zjazd żółtym szlakiem z Jawornicy (830m), gdzieś na pl.rec.rowery przeczytałem obiecujący opis, że szlak jest stromy i trudny technicznie. Poziomice na mapie zdawały sie to potwierdzać. Północne ramię Jawornicy oglądane często z trasy Bielsko B.-Kalwaria też wyglądało niemientko. przeczytaj całą relację
|
48h w Piekle Droga austriackimi autostradami dłuży się w nieskończoność, dreszczyk emocji przeszywa usmysły. Wiele zasłyszanych o Nordparku opinii, kilka wyszperanych w internecie fotek pobudza skutecznie wyobraźnię. W końcu po 9 godzinach jazdy docieramy na miejsce. Ziemia obiecana. Innsbruck. Przy dolnej stacji kolejki na wysokości około 500m witają nas zachęcające napisy, zapraszające do najstraszniejszego i najstromszego parku w mieście. Starą kolejką przypominającą tą na Gubałówkę z przed wielu lat docieramy do pośredniej stacji, gdzie przesiadamy się do kolejki linowej, skąd przy górnej stacji rozpoczyna się trasa zjazdowa. Jak się później okaże określenie trasa zjazdowa jest tu mylące... przeczytaj całą relację
|
Tres Caballeros Andantes Pusty parking, padający deszcz, mokrzy turyści schodzący z gór. Dolina tonęła w ciszy, szczyty gór zaczęły spowijać deszczowe mgiełki. Mało zachęcający scenariusz na początek kilkugodzinnej trasy. Mr.8 początkowo nie przejawiał nawet chęci do wysiadania z samochodu i rozpakowania sprzętu.. (padło nawet pytanie "za ile wrócicie?"). Oczami wyobraźni widziałem zjazd z Rycerzowej wzdłuż granicy na Sedlo Prislop, niebieskim, podchwytliwym szlakiem, w strugach deszczu, w tonących we mgle lasach, poslizghi, gleby... Pomyślałem optymistycznie "powinno być ciekawie". przeczytaj całą relację
|
Nawrócenie ...dzień zaczynamy - dla zachęty - od skrótu gnojówką i ostrych podejść buchającymi żarem i wilgocią łąkami. Zamiast spodziewanej łatwej drogi na Mładą Horę czeka na nas improwizowana przeprawa stromymi stokówami - cena niekompatybilności mapy z rzeczywistością (lub na odwrót). Z Mładej Hory ruszamy w dół niebieskim szlakiem, który w środkowym fragmencie zamienia się w coś co nazwałbym jazdą na krawędzi, tym razem w dosł. znaczeniu. Bardzo ciekawa ścieżka wypada nagle na skraj eksponowanych stromych zboczy, a próba skręcania staje się przy prędk. rzędu 40km/h sztuką. Niestety całość ma niespełna 2km i pozostaje tylko ... NIENASYCENIE. Przed nami jeszcze dwa zjazdy, więc traktujemy to jako dobrą zapowiedź tego co nastąpi. przeczytaj całą relację
|
El Signor - kiedy freerider staje się mężczyzną Najpierw Irena zrealizowala przewrotny (doslownie i w przenosni) plan spadajac tuz przed wyjazdem z fotela i wyrzadzajac sobie roznego rodzaju obicia, zwichniecia i podejrzenia zlaman. W ten sposob moj ambitny i gotowy na ekstremalne wycieczki partner odpadl. Pierwszego dnia postanowilem jednak wybrac sie samemu na krotko przejazdzke na elsignor (traske opisywana w bikeu jako wyzwanie dla mtbikerow). Problem, ze nie wiedzialem gdzie to dokladnie jest i nie mialem opisu. Miejscowi guru - lacznie z niektorym znanym szalonym kierowca "trupia reka" nabierali wody w usta i twierdzili ze nie wiedza dokladnie itd itp albo insynuujac ze juz jeden gips nam wystarczy... przeczytaj całą relację
|
Chełm +/- Byliśmy z Rafalem na Chelmie, pogoda bardzo niepewna, od rana ciężkie chmury i zapowiadali ulewne burze na popoludnie więc nawet nie planowaliśmy To był mój powrót na Chełm "po latach" :) Ostatni raz miałem okazęe telepać się po trasie DH dawno temu, w 2001 roku - co skończyło się uszkodzeniem barku. Potem tylko chyba raz zjeżdzaliśmy częściowo trasą zjazdową w 2003 na jakiejś wycieczce.
|
Śmietanowa pod ciemnym dachem chmur Z Zawoi wspialem sie na Przyslop, rownym tempem zajelo mi to 13min (ostatnio konczac tam trasy dymalem ponad 30min!), dalej pod Magurke, gdzie zaczyna sie zjazd czarnym szlakiem do Suchej, z Zawoi zabralo to tylko 24min. Tym razem zamiast czarnym szl. pojechalem w dol nieznakowana sciezka trawersujac Kamienna (744m). Mnogosc sciezek po drodze zaskakujaca. Ciekawy rejon. Zjazd, ktory mial byc tylko dokladka okazal sie byc smacznym daniem. Dotarlem do Suchej na 17:30. Na podejsciu pod Smietanowa zaczepila mnie kobieta, z ktorej ust padlo jedno z ciekawszych porownan jakie slyszalem jezdzac mtb "albo musisz siebie nie lubieć, albo masz dużo ciężkich grzechów na sumieniu, że tędy się wdrapujesz z rowerem". przeczytaj całą relację
|
W krainie tysiąca i jednej mgły Przełęcz Glisne, pół godziny po ulewie. Ruszamy w górę z nadzieją, że przez najbliższe 3-4h ominie nas rześki górski prysznic. Jeśli nadzieja jest matką głupich, to my jesteśmy co najmniej skrajnie naiwni. Przy akompaniamencie lekkiego deszczyku docieramy na szczyt Szczebla [976m]. Deszcz słabnie a nasze morale rośnie, rośnie tak bardzo, że decydujemy pomimo ciężkich prognoz na dzisiejszy dzień, że po zjeździe wdrapiemy się jeszcze raz na szczyt. A na razie dostrajamy hamulce i w dół... Północna ściana Szczebla zamienia się w ścianę mgieł. Widoczność momentami skraca się do -nastu metrów. Zanurzamy się w lesie spowitym mgłą i lawirujemy wąską linią, spadającą przez następne 2 kilometry stromym zboczem w kierunku Małego Szczebla i Zimnej Dziury... przeczytaj całą relację
|
Chodź w me objęcia, chodź przytul się do mych ramion Śnieżnicę (1006m npm) pamiętam jak przez mgłę. Dosłownie. Jedyna jak dotąd wizyta na tej górze, miała miejsce w lodowatą październikową sobotę anno domini 2000, szczyt tonął w mleku, zimny wiatr i niska temperatura dopełniały reszty. Po kilku chwilach spędzonych na wierzchołku przemarzłem do kości, dostałem telegrafu na całym ciele i opuściłem szybko szczyt. Opuściłem na całe 5 sezonów. Od tamtej pory omijałem ten szczyt szerokim łukiem - zero widoków, przeciętne zjazdy obydwoma niebieskimi szlakami, żadnego magnesu... przeczytaj całą relację
|
Barania klasyk - no more... (Matka Natura pokazuje prawdziwe oblicze) Nic nie zapowiadało, że "pewniak" w postaci klasyka Węgierska Górka - Barania Góra (patrz wycieczka) okaże się klęską... przeczytaj całą relację
|
Non-invincible Nie jesteśmy niezniszczalni, pamiętajmy o tym - a przede wszystkim ZAWSZE ubierajmy kaski i ochraniacze...
|
W grawitacyjnym Czyśccu Obudzony tatrzańskim słońcem, po 3h godzinach snu i reminiscencjach z imprezy(...ach te góralki..), pakuję sprzęt i ruszam na Gubałówkę .. przeczytaj całą relację
|