Pilska Gran Sorpresa Korbielów wita nas szalejącymi po niebie, potarganymi chmurami, zwiastującymi mocną dmuchawę na szczytach, ale też miażdżącą temperaturą, +12C, 9 grudnia, krótkie spodenki, cel Pilsko. Czasu niewiele nawet jak na tą krótką pętelkę, zachód słońca planowo już po 15, jeden z najkrótszych dni w roku. Hala Miziowa o tej porze roku już nawet nie złota, raczej wypłowiała, zduszone pierwszym tegorocznym śniegiem trawy przybierają różne odcienie jasnego brązu, ale ta ich surowość ma w sobie urok. Słońce przebijając się chwilami przez kordony chmur prześlizguje się po halach, robi się cieplej, to znów za moment uderzenie zimnego wiatru zmienia odczuwalną temperaturę o 180 stopni w przeciągu kilku chwil. Windchill jest dzisiaj zdradliwy. Wznosimy się coraz wyżej, wiatr zaczyna chłostać coraz mocniej. W końcu opustoszały szczycik, niby kolejny raz na Pilsku, ale za każdym razem widoki i klimat są zupełnie inne. Zobacz galerię zdjęć
|
Grudniowe mikstury enduro O 6.40 rozbudziło mnie szorowanie betami po asfalcie i pulsujące kolano przyfarbowane na żwawy czerwony kolor. Dobry początek. W międzyczasie klimatyczny grudniowy wschód słońca nad Beskidami, potem Jordanów, wiatr w żagle i 20km kombinowanych dojazdów na Przełęcz Zubrzycką. Słońce, południowy wicher, zielone łąki i szarawe kolory lasów - nic z rzeczy, które przypominałyby 2 grudnia. Nietypowy jest ten sezon MTB z Beskidach, najpierw wyjątkowo długa zima trwająca w niższych pasmach do trzeciego kwartału kwietnia, a teraz długa bezśnieżna jesień rozciągająca się już na grudzień... Przełęcz Zubrzycka. Ciepło, błękitne niebo, serce wybija rwane rytmy po ostatnich odcinkach podjazdu. Stąd niebieski szlak wiedzie w górę na Czyrniec (1328m), niepozornego sąsiada Policy. Po kilkuset metrach nurkowania w lasach, szlak wypływa na potężną halę-wiatrołom, z którego uderza widok na ledwie wynurzającą się ponad chmury grań Gorców, najwyraźniej poziom mgieł zawisł gdzieś na wysokości 1200m. Ciekawa panorama. Żwawa zieleń lasów bije się z bielą płatów śniegu przetykających wschodnie zbocze Czyrńca. Jesień ci to czy wiosna? Zobacz galerię zdjęć
|
Ekstraliga ekstremy Z powodu notorycznego przeciążenia kręgosłupa zamiast wybrać się z Beethovenem DH i Loco na Szymoszkową, musiałem opuścić samochód już w Naprawie i ruszyć na coś dla rekonwalescentów. Trasa Luboń-Szczebel wyglądała na mapie całkiem sensownie na ta krótki dzień, ale sens gdzieś ginął w gęstej mgle, przy 3-4 stopniach Ce i podmuchach wiatru. Ale w końcu za 32 dni Sylwester, Beskidy bezśnieżne, nie ma co narzekać.7km ramieniem Lubonia mija całowicie we mgle, dopiero 50m przed szczytem rozbłyskuje słońce. Szczebel otulony chmurami, wychylający tylko głowę ponad mgielny szal wygląda lux. Na szczycie ciepło, przyjemnie, ale bez rozsiadania się, kieruję się w kierunku żółtego szlaku. Perć Borkowskiego, wykryta przez chłopaków kilka sezonów temu, zalicza się do ekstraligi najcięższych technicznie zjazdów i subiektywnie (sądząc po liczbie gleb), wraz ze zjazdem z Wielkiego Chocza do Doliny Jastrzębiej są to chyba dwa najcięższe z wyeksplorowanych przez nas zjazdów w PL/SK . W "naszej" części Beskidów być może równać się z nim mogłaby babiogórska Perć Akademików, ale b.trudno oceniać PA, znam ją tylko człapania w śniegu na butach, a wiadomo, że perspektywa kokpitu potrafi diametralnie zmienić percepcję terenu (na butach papieru toaletowego nie potrzeba, na biku zdarza się)... Zobacz galerię zdjęć
|
Kraina błota i śniegu Miał być Beskid Mały, wylądowaliśmy w Sądeckim u podnóży Prehyby (tu: góralska wymowa). Mały rozstrzał planów, ale czasem improwizacje wychodzą ciekawiej. Było trochę podejrzeń, że możemy potonąć w zaspach, ale to miało się okazać na miejscu, w każdym razie Ojciec Dyrektor Wycieczki (MR8) zapewniał, że sniega niet, trawa rastiot. Zobacz galerię zdjęć
|
Zima anulowana 320 kartka z kalendarza wypadła, PT już drugi tydzień wdraża nowy freeridowy sezon ski w Tatrach, po ubiegłotygodniowym ataku zimy w Beskidach odpuściliśmy sobie złudzenia, że potoczymy się jeszcze suchymi szlakami, nie mówiąc już o krótkich spodenkach przy grzejącym słońcu i +14C. Ale stało się. Zima anulowana. Nara. Po wywiadzie schroniskowym i dowiedzeniu się śnieżno-błotnej breji spływającej ze szczytu Pilska, zdecydowaliśmy się na Beskid Mały i jedną z wyklętych i wykreślonych z naszych map miejscówek - Magurę Wilkowicką, która w sezonie przypomina plac targowy z parkingiem i płatnym WC (to ostatnie to już nawet nie przenośnia!). Ale poza sezonem, połowa listopada, środek tygodnia i Magurka nabiera całkiem ciekawego klimatu. Zobacz galerię zdjęć
|
Modrzewiowa aleja Ponieważ śnieg w Beskidach ma zamiar pozostać już z nami na dobre aż do wiosny, na wycieczkę wieńczącą jesienny sezon AD2006 postanowiłem się wybrać na Leskowiec. Ten malowniczy choć niski szczyt zwykle służy nam na wiosenne otwarcia sezonu. Tym razem zakończył mój górski sezon. Zimowe widoki na szczycie obejmowały także pasmo Policy, Beskid Wyspowy i nawet ośnieżone szczyty Tatr. Z powodu lodowatego i porywistego wiatru +3 stopnie C odczuwało się jak -15st. Gdyby nie wiata, nie byłbym w stanie zagrzać się na tyle by wykonać fotki. Szybki zjazd do Tarnawy był jak zwykle szybki, na dodatek w niespodziewanej szacie leżących na szlaku liści. Dziwna ta jesień.... Dziwne Święto Niepodległości. Dokładnie rok temu dane było nam jeździć w cienkich bluzach przy akompaniamencie słońca na Szymoszkowej. Dwa lata temu kończyliśmy górski sezon przepiękną wycieczką na Policę.
|
Makowskie klimaty (przed)zimowe Po prawie trzech tygodniach od ostatniej trasy, w przypływie desperacji, pomimo lewych prognoz, zdecydowałem się uderzyć w trasę B.Makowski. Niestety sądząc po warunkach i temperaturach w górach, najprawdopodobniej spinającą klamrą tegoroczny sezon górski MTB (przynajmniej jego bezśniegową część). 30km dojazdówki do Myślenic mija jak z bicza strzelił. Biczuje zimny wiatr i temperatura 2C, więc tempo rześkie. Ale niespodziewanie gdzieś tam przed Myślenicami chmury pękają, słońce przebija się, oświetla góry. Nie każda zła prognoza się sprawdza. Chełm można powiedzieć w rozbiórce. Powstaje kolejna nowa trasa narciarska i zielony szlak został w górnej części totalnie rozkopany. Niestety Pasmo Lubomira traci coraz bardziej klimacik, na samym Lubomirze budują obserwatorium astronomiczne, które wygląda jak minimarket. Niestety te "inwestycje" wpisują się w ogólną tendecję budowania wszędzie gdzie się tylko (nie)da nowych ustrojstw - w ostatnim czasie słychać coś było o planach budowy wyciągu na Luboń Wielki (z projektu przewiercenia tej góry chyba zrezygnowano), ostatnio dowiedzieliśmy się, że wycinka na Muńcole przez którą przedzieraliśmy się z bikiem na plecach to przymiarka pod wyciąg, Wierchomla posiada tzw. projekt Siedmiu Dolin z siecią wyciągów pokrywających pół Sądeckiego. Koniec biadolenia, szkoda tylko, że coraz więcej fajnych miejscówek FR/Enduro traci klimat. Znikają powoli dzikie hale, szczyty... Zobacz galerię zdjęć
|
Na Babiej czai się zmrok Fleszem z komórki, postawionej na słupie granicznym, oświetlam wnętrze plecaka w poszukiwaniu normalnej lampki rowerowej. Jest już cholernie ciemno na szlaku. Do doliny jeszcze kilka kilometrów a ja ciągle w drodze ze szczytu. Od trzech godzin. Chłopaki dzwonią, spytać czy u mnie ok, są już na dole. Ok? Nie wiem, rosnący ból ogarnia moje ciało. Kolano spuchniete, ledwie kuśtykam, prawa ręka ledwie może trzymać kierownice. Żebra? Już się przyzwyczaiłem, że każdy krok to świdrujący ból... ...ale cofnijmy się o siedem godzin. Jest piękny słoneczny dzień, choć niezbyt ciepły. Nadejście października to początek tej magicznej jesiennej pory, kiedy polskie góry są najpiękniejsze. Z takim nastawieniem, pomimo późnej godziny parkujemy w końcu pod leśniczówką na południowym stoku masywu Babiej Góry. Zobacz galerię zdjęć
|
E135: Spod samiuśkich Tater do Krakowa enduro Syćko zacyno sie w Zakopanem, 5.30 rano, ciemno, puste Krupówki, pełnia księżyca. Zakopane zaspane, ja też, tym bardziej, że zaliczyłem tylko 2h snu. Początek do Poronina traktuje rozgrzewkowo (dosłownie), po drodze termometr wskazuje 0.8C, wrzucam na siebie wszystko co mam. Z Poronina czerwony szlak wspina się na Gliczarów, zbliża się powoli wschód słońca, tatrzańskie dwutysięczniki zaczynają mienić się odcieniami różu, czerwieni, złota. Aparat zawodzi. Docieram na Wysoki Wierch, robi się w końcu ciepło 7C, niesamowita poświata światła rozpryskuje się po halach. Łowiecki się pasą, górale w bacówkach szykują oscypki, przyjemny zapach ognisk snuje się po grani. Przyjemnie się w tym klimacie napiera. Wysoki Wierch... Na śniadanie dwie buły i widok na setkę tatrzańskich szczytów przy wschodzącym jesiennym słońcu. Na północy ciągnie się pasmo Gorców, z następnym celem Turbaczem, w kotlinach unoszą się gęste mgły. Zjazd po zmrożonych łąkach do Kobylarzowej mimo, że banalny, przyjemny, niestety na dole zatapiam się w surrealistycznycvh mgłach, termometr pokazuje 3C, za chwilę już -1C. Szron na okluarach... Zobacz galerię zdjęć
|
Niegrzeczni Chłopcy "Wiara czyni cuda", na tym powiedzeniu bazowal chyba Junior rzucając na stół - zapomniany od 2003 roku - projekt trasy na Salatin w październiku. Z wyliczeń międzyczasów wynikało, że nawet jeślibyśmy przemieszczali się idealnie wg. planów i tak skończylibyśmy trasę o/tuż po zmroku. Zamiast wiary w cuda wziąłem czołówkę, compadres nie podzielali mojego pesymizmu, więc ich czołówki zostały w samochodzie, zamiast nich zabrali małe lampioniki nadziei (latareczki heh).. Zobacz galerię zdjęć
|
Nowe galerie i relacje Dużo jeździmy, galerie i relacje mogą się niekiedy opóźniać, ale zapraszamy do nowści: Turbacz/Kudłoń - galeria zdjęć
|
Muńcolska pętla czasu 2001. Muńcoł. Kalafior na głowie, archaiczne ochraniacze, V-brake piłują na zjeździe tak, że siwy dym z obręczy, na korzeniach rzuca mną we wszystkich kierunkach. 65mm skoku z przodu, trochę więcej z tyłu, prehistoria MTB.... 2006. Wrzesień. Muńcoł. Widoczek na te same wschodnie pasma tak samo wciągający jak prawie 5 sezonów temu. Sprzęt już trochę inny niż wtedy, ale czy mtb przeszło aż taką rewolucję technologiczną w tym czasie? Paradokslanie sprzęt mam cięższy o ponad 1kg, dwa razy więcej skoku, tarcze zamiast v-brake'ów... Mrżonki o 14kg fullach FR ze skokiem 150/180mm snute przez nas w 2001 roku spełniły się jak obietnice wyborcze SLD. Może ewolucja, ale nie rewolucja. Zobacz galerię zdjęć
|