
Wybraliśmy Foto Roku 2007! W tym roku była to już czwarta edycja konkursu na Foto Roku G3R, polemiki nie zabrakło jak zwykle, a wygrała pozycja przez mało kogo typowana na Numer 1...
|


Wiosna-zima-jesień
Trasa: Kalwaria - Lanckorona - (niebieski) - Kopytówka
(549m) - Harbutowice Granice - Przełęcz Sanguszki (480m) - Krowia
Góra (617m) - pod Bieńkowskš Górš (ok. 640m) - Bieńkówka - Koskowa
Góra (866m) - (żółty) - Majdówka - Przysłopski Wierch (793m) -
Ostrysz (707m) - Stańkowa (666m) - Maków Podhalański
|

Powrót z gwiazd...
Wspinaczkę do Lanckorony rozpoczynamy klasycznie asfaltem, ale już po kilkudziesięciu machnięciach korbą zatrzymujemy się przy kościółku Bonifratów. Iluminacje w połączeniu z mgiełkami oplatającymi wzgórze tworzą przeciekawy klimat...
|



Czasem 'donikad' znaczy 'do raju'
Warzazat to marokańskie zagłębie filmowe. Cała okolica wygląda zresztą jak gotowa scenografia do filmu o podboju obcych planet. Zagłębiamy się w tą kosmiczną krainę - łapiemy ostatni autobus do Boumalne du Dades. Po zmroku zatrzymujemy się w "Tokyo", żeby uczcić przerwę w Ramadanie. Do Boumalne docieramy ok. 21. Miasteczko to jest położone u wylotu malowniczej doliny wyżłobionej przez rzekę Dades, wypływającą z głębi Atlasu. Prosto z autobusu zwija nas lokalny "przewodnik-marketingowiec", który za paręset dirhamów jest wstanie zorganizować każdą przygodę (z wyjątkiem traski DH/FR). Po długiej pogadance przy herbacie i zapoznaniu się z różnokolorowymi podgatunkami marokańskich nomadów, umawiamy się, że rano zabierze nas w górę doliny. Idziemy spać zadowoleni, że tym razem zostaliśmy naciągnięci na kasę w bardziej europejskim stylu...
|

Planeta Dades
Warzazat to marokańskie zagłębie filmowe. Cała okolica wygląda zresztą jak gotowa scenografia do filmu o podboju obcych planet. Zagłębiamy się w tą kosmiczną krainę - łapiemy ostatni autobus do Boumalne du Dades. Po zmroku zatrzymujemy się w "Tokyo", żeby uczcić przerwę w Ramadanie. Do Boumalne docieramy ok. 21. Miasteczko to jest położone u wylotu malowniczej doliny wyżłobionej przez rzekę Dades, wypływającą z głębi Atlasu. Prosto z autobusu zwija nas lokalny "przewodnik-marketingowiec", który za paręset dirhamów jest wstanie zorganizować każdą przygodę (z wyjątkiem traski DH/FR). Po długiej pogadance przy herbacie i zapoznaniu się z różnokolorowymi podgatunkami marokańskich nomadów, umawiamy się, że rano zabierze nas w górę doliny. Idziemy spać zadowoleni, że tym razem zostaliśmy naciągnięci na kasę w bardziej europejskim stylu...
|

Władca Kamieni
Dajemy mułowi fory i ruszamy z półgodzinnym opóźnieniem. Najpierw podjazd szutrówką ala Dolomity, nawet mniej luźnego żwiru. Bardzo przyjemnie w końcu trochę pokręcić pod górę na rowerze. Niestety doskwiera nam kaszel i inne skutki działania wrogich mikrobów. Nagle widzimy ścieżkę dochodzącą do naszej wijącej się serpentynami drogi. Ścieżka mocno zaminowana po przejściu setek mułów. Wszystko jasne - przewodnicy chodzą na skróty. Docieramy do wioski Aroumd, gdzie Wojtek ma szansę zrobić interes życia - wymienić rower na dywan. Za wioską przecinamy wyschnięte rumowisko rzeczne wypełniające całą szerokość doliny. Po drugiej stronie odchodzi wąska ścieżka dla mułów prowadząca w górę doliny do schroniska. O podjeżdżaniu musimy zapomnieć, szlak wypełniają luźne kamienie i sterczące skały. Także temperatura powyżej 30C i mocne słońce dają się trochę we znaki. Maroko to kraj kontrastów i ciągle zmieniających się krajobrazów. Palmy, sady i zielone poletka mieszają się tu z półpustynnymi terenami pełnymi kolczastych krzewów i kamieni. Jednocześnie przed nami wysokie szczyty przypominające tatrzański krajobraz, tylko że w sepii...
|

"Za garść Dirhamów"
Nie udaje nam się dogadać, co do przelotu, więc umawiamy się na spotkanie w Marrakeszu. Przyjazd nie napawa optymizmem: Klaudek chory, ja skończyłem antybiotyk, pogoda jakoś nietypowo deszczowa, w hotelu za ścianą warczy wiertarka, tarcza skrzywiona w transporcie, łańcuch zaplątany, podczas przejażdżki po Markaszu kapeć, wszystko min. 2x droższe niż w przewodniku - czyżby złe dobrego początki?
|

Wariacje nt Zakrzówka
|

Zimowa Spartakiada AD 2007
|

Święto Niepodległości - pierwszy dzień zimy? Całkiem niespodziewanie zaczęła się chyba zima. Nie wiem, czemu wybrała akurat to święto (a nie np. Boże Narodzenie?), ale zamiast patriotycznie świecić słońce - padał śnieg. Odmiana w stosunku do dotychczasowych Święt Niepodległości 11.XI spędzanych praktycznie co roku na rowerze w górach bez śniegu! Z racji warunków pogodowych krótka pętla solo z Tarnawy na Leskowiec i zjazd niebieskim szlakiem. Parking pod sklepem ociekał topniejącym śniegiem. Im wyżej, tym więcej białego. Na szczycie pokrywa śniegowa osiągnęła około 35cm! Krajobraz tylko przez chwilę dawał poczucie górskiej trasy - widoczna Babia w śniegu, Pilsko (śnieg), Polica, Jałowiec (wszystko śnieg). Nawet widoczna w oddali Mogielica ośnieżona. Chwię później było już po widokach, szybki rewelacyjny zjazd niebieskim z powrotem do Tarnawy w towarzystwie padającego grubymi płatkami śniegu. Super klimat i adrenalina (mknąc grubo ponad 40km/h po śniegu wśród drzew). Ilość biłego puchu zalegająca wszędzie na szlaku nieduża i idealna do jazdy, pod spodem czuć jeszcze zmarzniętą ziemię i kamienie.
Czy to już pożegnianie z górskim sezonem MTB w tym roku? Oby jeszcze nie! Trochę z historii G3R
|

Plecak QUECHUA DIOSAZ RAID 27 Testowany od początku sezonu Diosaz Raid, generalny test przeszedł
podczas tegorocznego North Face Adventure Trophy, na którym plecak
spisał się bardzo dobrze - zarówno od strony praktycznego
zastosowania jak i wytrzymałości produktu (solidne szwy, mocny
zamek). Test opon DH/FR! Do tej pory przetestowane opony:
|

|